Od 1 maja do 1 listopada tego roku Norweski Instytut Zdrowia FHI będzie badać ścieki, by na czas wykryć wzrastający poziom zakażeń koronawirusem. Czy pilotażowy program zrewolucjonizuje metody monitorowania przyszłych epidemii?
Pandemia koronawirusa wywołującego COVID-19 dała się we znaki wielu ludziom. Dla jednych uciążliwe były kłopoty zdrowotne związane z zachorowaniem, dla innych restrykcje mające zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa. Jak dotąd w Norwegii zanotowano blisko 1,5 milionów potwierdzonych zakażeń. W wyniku COVID-19 w kraju zmarły 3623 osoby, z czego 8 w ostatnim tygodniu. Większość ścisłych restrykcji została zniesiona we wrześniu 2021, a większość zaleceń zimą tego roku w związku z wysokim stopniem wszczepienia społeczeństwa. Nowy wariant koronawirusa jest jednak ciągle obecny w populacji, choć mniej dotkliwy. W ostatnim tygodniu do szpitali w kraju przyjęto z powodu choroby ponad 160 osób, co świadczy o malejącej tendencji zachorowań po lipcowych wzrostach. Nie mamy jednak pełnego obrazu liczby zakażeń, odkąd zniesiono obowiązek testowania się. Wiarygodnych danych może jednak dostarczyć… grzebanie w miejskich ściekach.
Co można wyczytać z rynsztoka?
Ścieki miejskie to dla naukowców rzetelne źródło wiedzy o stanie zdrowia mieszkańców. Badając je można wykryć, jakie choroby wirusowe oraz bakterie krążą w populacji i w jakim natężeniu. Można też określić, jakich medykamentów używają mieszkańcy, a nawet ustalić stopień wykorzystania narkotyków. Takie badania prowadzi się regularnie w wielu krajach, między innymi w Danii, Finlandii oraz Holandii. Międzynarodowe raporty dowodzą, że ta metoda może być wykorzystywana jako system wczesnego ostrzegania epidemiologicznego.
W czasie pandemii koronawirusa badanie ścieków zaczęto wykorzystywać do mierzenia poziomu zakażeń w populacji oraz wykrywania nowych wariantów wirusa. W Europie z tej metody korzystała między innymi Polska. W Norwegii wcześniej prowadzono niewiele tego typu badań. Na początku tego roku Norweski Instytutu Zdrowia FHI zdecydował się przeznaczyć środki na program, który pozwoli lepiej poznać tę metodę.
W ramach projektu od 1 maja próbki ze ścieków pobiera się w każdy poniedziałek i piątek w pięciu norweskich miejscowościach: Oslo, Bergen, Trondheim, Tromsø i Ullensaker. Materiał do badań jest wysyłany do ośrodka w Namsos. Wzrost stężenia RNA wirusa w ściekach to wyraźny sygnał, że w populacji wzrasta poziom zakażeń. W momencie, kiedy zniesiony jest obowiązek testowania się na obecność koronawirusa, badanie ścieków staje się skuteczną, alternatywną metodą zbiernia danych na temat zachorowań na COVID-19. Dzięki niej będzie można wykryć ewentualną nową falę odpowiednio wcześnie i móc się do niej właściwie przygotować.
– Jak dotąd obserwujemy dużą zgodność w wynikach otrzymywanych z badań próbek ścieków oraz danych pozyskiwanych z innych źródeł – powiedziała pracująca przy projekcie Elisabeth Henie Madslien z FHI.
Metoda przyszłości
Badanie ścieków na obecność patogenów może się w przyszłości sprawdzić nie tylko jako skuteczne narzędzie do walki z COVID. Wcześniej stosowano ją między innymi do badania obecności wirusa polio w populacji.
Aktualne informacje na temat koronawirusa i COVID w języku polskim można znaleźć na stronie internetowej Helse Norge. Aktualne informacje na temat oferty szczepień w języku polskim można znaleźć na stronie internetowej gminy Trondheim.