Skip to main content

Sąd Okręgowy w Møre og Romsdal rozpatrzył sprawę kobiety, która pozwała byłego pracodawcę za wyrzucenie jej z powodu spania w pracy.

Kobieta pracowała w jednym z domów opieki na nocnej zmianie. Współpracownicy skarżyli się na nią twierdząc, że wielokrotnie zdarzało się jej zasypiać podczas pełnienia służbowych obowiązków. Nie słyszała wezwań od pacjentów, więc to inni pracownicy musieli przejmować jej obowiązki.

W 2018 roku kobieta otrzymała pisemne upomnienie po tym, jak przyłapano ją śpiącą w pokoju socjalnym. Raczej nie chodziło o krótką drzemkę, bowiem przyniosła tam sobie kołdrę. Ostrzeżenie nie wpłynęło jednak na jej zwyczaje. W czasie dwóch kolejnych lat jej koledzy znowu pisali skargi do dyrekcji, że nie przychodzi na wezwania podopiecznych, choćby dzwonili po pomoc przez kilka minut.

Dzwonki alarmowe

– Dzwonki alarmowe dzwoniły na przez ponad dziesięć minut na oddziale, za który była odpowiedzialna – opisywał sytuację jeden z pracowników placówki. – Byłem zajęty pacjentami na własnym oddziale i kiedy wreszcie mogłem przyjść na jej oddział, to znalazłem ją śpiącą na fotelu i przykrytą kocem.

W końcu dyrekcja wyrzuciła kobietę z pracy. W uzasadnieniu napisano, iż przełożeni stracili przekonanie, iż pracownica jest w stanie wykonywać swoje obowiązki na nocnych zmianach. Wyrzucona uznała, że nie jest to sprawiedliwa decyzja. Postanowiła skierować sprawę do sądu.

127 000 NOK kosztów sądowych do zapłaty

Sąd Okręgowy w Møre og Romsdal rozpatrzył skargę, jaką kobieta złożyła na pracodawcę. Powódka tłumaczyła, iż koledzy składali na nią skargi, ponieważ sami obawiali się o swoje posady.

Sąd przyznał jednak rację pracodawcy. Uznał, że w takiej sytuacji miał on prawo rozwiązać umowę z powódką. Zgodził się z argumentacją placówki, iż lekceważenie obowiązków przez pracownicę narażało jej podopiecznych na niebezpieczeństwo. Teraz kobieta musi zapłacić 127 000 NOK kosztów sądowych. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Prawnik kobiety przekazał dziennikarzom, że dopiero wkrótce jego klientka podejmie decyzję, czy chce się odwołać od wyroku.

Stacja NRK informuje, że kobieta nadal pracuje w swoim zawodzie, ale na dziennych zmianach.