Skip to main content

W niedzielę 11 kwietnia może się rozpocząć strajk pracowników firm transportu publicznego, w tym kierowców autobusów oraz załóg promów pasażerskich.

Strajk, który może w znaczący sposób sparaliżować norweską komunikację, został zapowiedziany przez przedstawicieli LO (Landsorganisasjonen i Norge) – organizacji, w skład której wchodzi 26 norweskich związków zawodowych. Związek zrzesza w sumie blisko milion pracowników należących do różnych zawodów, a do jego głównych zadań należy reprezentowanie ich interesów i negocjowanie warunków pracy oraz płacy z przedstawicielami pracodawców. Pracodawcy są natomiast w Norwegii reprezentowani przez między innymi NHO (Næringslivets Hovedorganisasjon), czyli Konfederację Norweskich Przedsiębiorców.

Utrudnienia w transporcie publicznym

Rozmowy między stronami trwają już od jakiegoś czasu. Tuż przed Świętami Wielkanocnymi zostały przerwane, bowiem negocjatorzy zbyt różnili się w swoich oczekiwaniach.

LO ostrzega, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z przedsiębiorcami, do strajku może przystąpić w sumie 23 000 pracowników zatrudnionych w branży komunikacyjnej, w tym kierowcy autobusów oraz załogi promów pasażerskich obsługujących przeprawy promowe istotne dla norweskiej komunikacji. Może na tym znacząco ucierpieć efektywność krajowego transportu publicznego. Wśród firm, których pracownicy mogą przystąpić do strajku, są między innymi Unibuss, Fjord1 i Norled.

Spór o płace

Przedmiotem sporu są nowe taryfy płacowe. LO chce, aby pracownicy otrzymali podwyżkę, jaka zrekompensuje skutki inflacji. Do najważniejszej fazy negocjacji strony mają przystąpić w najbliższy piątek. Takie rozmowy są zwykle burzliwe i trwają wiele godzin. Jeśli porozumienia nie będzie do północy w nocy z soboty na niedzielę, 11 kwietnia pasażerowie komunikacji publicznej muszą się liczyć z dużymi utrudnieniami. Każdy, kto planuje wtedy podróż autobusem czy promem, powinien śledzić doniesienia prasowe na temat postępu rozmów przedstawicieli związków zawodowych z pracodawcami.