Praktycznie bezwartościowa działka na Svalbardzie została wystawiona na sprzedaż za niewyobrażalną sumę. Teraz norweski rząd wprowadził niezwykłe regulacje, aby zablokować możliwość sprzedaży. To sprawa polityczna związana z bezpieczeństwem narodowym.
Nowy rozdział kontrowersji związanych z nieruchomościami na dalekiej północy zaczął się w maju tego roku od wystawienia na sprzedaż nieruchomości Søre Fagerfjord na arktycznym archipelagu Svalbard, którego częścią jest wyspa Spitsbergen. Jest to teren o powierzchni ponad 60 kilometrów kwadratowych należący do firmy Kulspids. Położony jest w parku narodowym, co oznacza, że nie można tam poszukiwać minerałów ani wznosić budynków. Za działkę firma zażyczyła sobie około… 3,5 miliarda koron.
To nie pomyłka, chodzi o miliardy, a nie miliony, chociaż w sensie rynkowym działka ma niewielką wartość. W 2019 roku wyceniono jej ekonomiczną wartość na zero. Gdyby nie była położona na terenie parku narodowego, jej wartość rynkowa wynosiłaby w najbardziej korzystnym przypadku około 4 milionów NOK. Może być jednak wiele warta dla kogoś o szczególnych zainteresowaniach w zakresie bezpieczeństwa strategicznego. Na przykład dla Chin lub Rosji.
Prawne przepychanki
Z doniesień norweskich mediów wynika, że padła sugestia, iż zakupem mogą być zainteresowani przedstawiciele innych państw niż Norwegia. Byłoby to zagrożeniem dla norweskich interesów, bo Spitsbergen to z wielu powodów miejsce szczególne, gdzie krzyżują się oczekiwania i ambicje wielu państw. Służby specjalne PST wskazały w tegorocznym raporcie zagrożeń, że Chiny lub Rosja są zainteresowane strategicznymi terenami na północy, podobnie jak norweskimi technologiami mającymi zastosowanie w obronności, i mogą je próbować przejmować w pośredni sposób.
Sprawa jest tym bardziej skomplikowana, że większość akcji firmy Kuldspids AS skupiła w ostatnich latach osoba pochodzenia rosyjskiego posiadająca norweskie obywatelstwo.
Rozpoczęła się niezwykła dyskusja prawna, w których strony, czyli norweski rząd i potencjalny sprzedawca, powoływały się na zapisy i traktaty podpisane na początku dwudziestego wieku. Rząd chciał wstrzymać możliwość sprzedaży bez jego zgody, a adwokat sprzedawcy argumentował, iż działkę mają prawo kupić wszyscy sygnatariusze Traktatu Svalbardzkiego. Reprezentant sprzedawcy przyznał też, że Chiny są związane z potencjalnym kupcem.
Nowa decyzja norweskiego rządu
W czerwcu norweski rząd złożył ofertę kupna działki, ale za 20 milionów koron. Propozycja nie została przyjęta.
Aby zablokować sprzedaż, Norwegia zdecydowała się na niezwykłe posunięcie – skorzystanie z ustawy dotyczącej bezpieczeństwa narodowego, czyli sikkerhetsloven.
1 lipca rząd wydał decyzję z sprawie sprzedaży Søre Fagerfjord. Minister Przemysłu i Rybołówstwa Cecilie Myrseth powiedziała w oświadczeniu dla prasy, że jeśli kupiec jest gotowy zapłacić nieproporcjonalnie wysoką cenę za tę nieruchomość, to trzeba założyć jego celem mogą być działania godzące w stabilność regionu i mogące przynieść szkodę norweskiemu bezpieczeństwu narodowemu. W związku z tym na sprzedaż nieruchomości na tym terenie trzeba uzyskać zgodę ministerstwa. Ewentualne negocjacje dotyczące sprzedaży nieruchomości na archipelagu Svalbard również muszą się odbywać wyłącznie po uzyskaniu na to zgody Ministerstwa Przemysłu i Rybołówstwa. Od tej decyzji nie można się odwołać, choć można ją w zwyczajnym trybie zaskarżyć do sądu.
Nie wiadomo jeszcze, jak Kuldspids AS ustosunkuje się do tej decyzji.